Modlitwa jest walką. Dzięki sile słowa Bożego musimy przezwyciężyć ociężałość, lenistwo, przygnębienie, rutynę. Musimy stawić czoło wrażeniu, że modląc się, tracimy czas. Musimy przezwyciężyć pokusę, że Bóg nas nie słyszy.
Wiemy, że w modlitwie najważniejsza jest wytrwałość, do której zdobycia potrzeba czasu. Na drodze modlitwy pozostajemy zawsze uczniami, ponieważ nie wiemy jak się modlić; dlatego bez przerwy zaczynamy od nowa, oczywiście z pomocą Ducha Świętego. To On jest prawdziwym mistrzem modlitwy, dlatego dobrze jest Go zawsze zaprosić na początku modlitwy.
Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. Wiemy też, że {Bóg} z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamysłu (Rz 8,26–28).
Święty Paweł regularnie nakłaniał pierwszych chrześcijan do trwania na modlitwie, do nieustannego spotkania z Bogiem. Krótko mówiąc, do tego, żeby modlili się w rytm oddechu, żeby całe ich życie stało się modlitwą.
Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa (Ef 5,20).
(…) wśród wszelkiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie najusilniej i proście za wszystkich świętych (…) (Ef 6,18).
Nie chodzi tu oczywiście o trwanie przez cały dzień w skupieniu modlitewnym, ale o chęć bezustannego modlenia się, o życie pragnieniem modlitwy, które każdą chwilę przemienia w spotkanie z Bogiem. Święty Augustyn mawiał: „Samo twoje pragnienie już jest modlitwą”. Co oznacza dla chrześcijanina nieustanna modlitwa? Czyż nie jest nią głębokie pragnienie naśladowania Jezusa, chęć powierzenia Ojcu naszego życia i spełniania Jego woli?
Jedyną rzeczą, która może nam pomóc w trwaniu na modlitwie, jest żar pokornej i ufnej miłości, pokładającej całą nadzieję w Bogu. Jeśli naprawdę Go kochamy, będziemy się modlić. Jeśli Bóg jest częścią naszego życia, to z pomocą silnej wiary, gwałtownej nadziei i żarliwej miłości stoczymy o modlitwę prawdziwą walkę. Sama modlitwa bowiem jest walką, która toczy się przez cały czas. Dzięki sile słowa Bożego, które podtrzymuje naszą modlitwę, musimy przezwyciężyć ociężałość, lenistwo, przygnębienie, rutynę. Musimy stawić czoło temu niejasnemu wrażeniu, że modląc się, tracimy czas, że nie wiemy, co powiedzieć ani co zrobić, kiedy rozproszenia depczą nam po piętach. Musimy przezwyciężyć tę pokusę, która nam mówi, że w czasie modlitwy nic się nie dzieje, że Bóg nas nie słyszy, że nas nie wysłuchuje .
Oto dziesięć kolejnych przeszkód, które napotkasz na krętych ścieżkach modlitwy. Jeśli chcesz wytrwać, często będziesz musiał stawiać im czoło. Nie trać ufności, to nie tylko twoje doświadczenie.
1. Nie mogę się modlić
Zawsze możesz się modlić, nawet jeśli nie potrafisz przez cały czas skupić wewnętrznej uwagi. Modlitwa, podobnie jak miłość, jest wyborem, decyzją, aktem woli. Bądź przed Bogiem tak długo, jak to sobie zaplanowałeś. Jeśli akceptujesz w sobie chęć modlitwy, to znaczy, że już się modlisz. Wydaje ci się, że mówisz w próżnię. Co możesz wiedzieć na ten temat? Bóg bardzo pragnie, żebyś do Niego mówił, lecz jeszcze bardziej chce, żebyś Go słuchał. Słowo Boże jest przy tobie, byś je rozważał i żebyś się nim karmił.
Nie szukaj w modlitwie odczuwalnego zadowolenia; jesteś tu dla Boga, dlatego że Bóg jest Bogiem. Modlitwa nie służy niczemu innemu poza spotkaniem się z Bogiem w pełnej miłości relacji. Nie spodziewaj się, że otrzymasz coś nadzwyczajnego lub że doznasz jakiegokolwiek wrażenia; Bóg tu jest i to wystarczy. Chrystus zmartwychwstał i daje ci swojego Ducha po to, żeby twoja modlitwa podobała się Ojcu. Ty masz się modlić w oczekiwaniu na przyjście Pana, trwać wiernie na posterunku swego odosobnienia. W modlitwie liczy się najbardziej stałość pragnienia, zbieżność naszej woli z tym, czego Bóg od nas chce.
Na moich czatach stać będę, udam się na miejsce czuwania, śledząc pilnie, by poznać, co On powie o mnie, jaką odpowiedź da na moją skargę (Ha 2,1).
2. Tu jest za głośno
Czasami skarżymy się, mówiąc: „modliłbym się dużo lepiej, gdybym miał więcej spokoju, mógł się zaszyć w jakimś cichym miejscu, być daleko stąd”. Módl się tam, gdzie jesteś, tym, czym żyjesz. Dobrze byłoby oczywiście stworzyć jak najbardziej sprzyjające skupieniu warunki, lecz dla ciebie najlepszą modlitwą jest ta, którą akurat dzisiaj możesz podjąć. Kiedy się modlisz, Bóg daje ci modlitwę, której potrzebujesz. To kwestia wiary i zaufania.
Możesz sobie stwarzać idealne dla modlitwy warunki, a i tak zawsze znajdą się jakieś przeszkody, choćby zmęczenie, rozproszenia, lenistwo, brak wiary. Nawet jeśli uciekniesz na najbardziej odległe pustkowie, szybko spostrzeżesz, że największą przeszkodą w modlitwie jesteś ty sam. Możesz wszystko porzucić, ale nie porzucisz siebie samego i swoich myśli. Ważne jest, żeby modlić się dalej, wpatrywać się w Jezusa dużo intensywniej niż w siebie samego i rozmawiać z Nim jak z przyjacielem. Modlitwa jest zjednoczeniem się z Bogiem zarówno w hałasie, jak i w ciszy. A ta cisza jest o wiele bardziej wewnętrzna niż zewnętrzna; jest przylgnięciem do tajemnicy Boga, tak samo w wagonach metra jak w celach klasztornych.
3. Nie lubię się modlić
Nie masz ochoty się modlić, modlitwa cię wręcz odpycha. Rozczarowany, masz po dziurki w nosie tego, że poza oschłością, a nawet smutkiem, nie doświadczasz niczego więcej. To znak, że czas na prawdziwą modlitwę. Na tę, której nie umiesz, która cię nuży, której nie pamiętasz. Nie wydaje ci się wcale, że się modlisz, modląc się w ten sposób, a jednak modlisz się prawdziwie.
Oto moja rada: możesz poprosić o pomoc Maryję. Niczego nie rozumiejąc, doświadczając zwykłej rzeczywistości Nazaretu i rozważając w swoim sercu słowa Świętych Ksiąg, Maryja przeżyła niezwykłą przygodę wiary. Uwierzyła, pozostawiając za sobą wszelkie smaki i odczucia, aż po krzyż. Napełniona Duchem Świętym Elżbieta miała rację, mówiąc: „Błogosławiona [jest], która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane jej od Pana” (Łk 1,45).
Podejmowane w czasie modlitwy akty wiary, nadziei i miłości mają szczególny smak, trudno wykrywalny dla zmysłów. Sprawiają, że twoje obcowanie z Tym, którego szukasz, za każdym razem staje się coraz bardziej intymne. Jest coś niezwykłego w szukaniu Boga, w trwaniu na modlitwie, w pielęgnowaniu relacji z Bogiem. Ten Bóg daje się rozpoznać w twarzy Chrystusa. Czytając Ewangelie, skup się na Jezusie. Wsłuchuj się w Jego słowo, by móc z Nim rozmawiać. Nawet jeżeli to słowo brzmi obco i nie masz ochoty się modlić, staraj się, żeby twoje ciało świadczyło o twej woli trwania na modlitwie. Bóg da ci kiedyś rozsmakować się w swej miłości.
W ten sposób trwaj, jak długo będzie to konieczne. Po nocy zawsze nadchodzi dzień.
4. Nic nie odczuwam
Odczucia rodzą się z poznania zmysłowego, a modlitwa jest przebywaniem w obecności niedającego się poznać zmysłami Boga, dlatego jest rzeczą zupełnie normalną, że czasami nic nie odczuwasz. Ten właśnie fakt poeta i mistyk, św. Jan od Krzyża, nazywa „ciemną nocą”; nocą, która pobudza naszą wiarę do wiary w to, czego nie widać; nocą, przez którą nasz rozum nie może w pełni pojąć tajemnicy Boga; nocą sprawiającą, że Bóg znajduje się poza tym, co jesteśmy w stanie o Nim powiedzieć i zrozumieć. Ten Bóg, którego „nikt nigdy nie widział” (J 1,18), ale którego Jezus przyszedł nam objawić jako Ojca, jest „Bogiem ukrytym” (Iz 45,15).
Nie martw się, wszyscy wielcy święci znali doświadczenie oschłości na modlitwie. Święta Teresa z Lisieux mówi o ciemnym tunelu czy też o gęstej mgle, które nie pozwalały jej się cieszyć wiarą. Jest to często tylko faza przejściowa. Zawsze po nocy nastaje dzień, po zimie wiosna, po smutku radość, po mroku światłość, po śmierci zmartwychwstanie. Wiedz, że Pan Bóg jest przy tobie w czasie posuchy tak samo jak w czasie urodzajnego deszczu.
Jeśli wytrwasz w tym stanie rzeczy, Pan Bóg wynagrodzi ci to w inny sposób. Zamieni twoje pragnienie w dar, uczyni cię wolnym i pozwoli ci się stać tym, kim naprawdę jesteś. Odkryjesz, że Jego nieobecność jest bardziej doskonałą formą obecności. Staniesz się bliższy Jego tajemnicy. Twoja wiara będzie głębsza, a twoja miłość bardziej intensywna. Odzyskasz czas, który wydawał ci się stracony, dlatego że kochający w tobie Duch sprawi, że staniesz się bardziej skuteczny. Oto cuda, jakich dokona w tobie Pan Bóg, jeśli wytrwasz w modlitwie. Może ci w tym pomóc powtarzanie imienia Jezus, rozważanie psalmów, przyjmowanie sakramentów, odmawianie różańca, oczekiwanie w ciszy, słuchanie rad wielkich mistrzów modlitwy.
Nieraz, kiedy mój umysł pogrążony jest w tak wielkiej oschłości, że niemożliwością staje się dla mnie wydobycie z niego choćby jednej myśli jednoczącej mnie z Bogiem, odmawiam bardzo powoli Ojcze nasz, a potem Pozdrowienie anielskie; wówczas te modlitwy porywają mnie i karmią mą duszę o wiele lepiej, niż gdybym odmówiła je setki razy, ale z pośpiechem!…1.
5. Nic się nie dzieje
Co się dzieje, kiedy wystawiasz swoje ciało na słońce? Ogrzewa się jego promieniami. Podobnie jest z modlitwą; wystawiasz się na Boga po to, by dać się kochać i spalać od wewnątrz. W czasie modlitwy zawsze coś się dzieje, ale by dostrzec cuda, jakich Pan dokonał, potrzeba oczu wiary. Bez wiary i miłości modlitwa może ci się wydać ucieczką od świata, stratą czasu, pustką. A jednak błogosławiona jest strata czasu otwierająca codzienność na bezinteresowność, przerwa, która umożliwia ponowne rzucenie się w wir akcji.
Nie ma pustki w tym, co należy do Boga. Twój brak odczuć nie oznacza braku Bożego działania. Modlitwa jest zawsze skuteczna, nawet jeśli pozornie niczego nie wnosi. Jest chwilą czuwania przerywającą działanie. Modlitwa jest absolutnie bezinteresowna, nie da się jej przeliczyć, ponieważ modlisz się dlatego, że kochasz. Przypomnij sobie dobroć, której doświadczyłeś od Boga, a przekonasz się, że nie zniknął On tak zupełnie z twojego życia.
Może się oczywiście zdarzyć, że w czasie modlitwy indywidualnej lub wspólnotowej w twoim sercu, jak w sercach uczniów z Emaus, zapłonie ogień miłości, że wypełni cię radość i pokój, że w szczególnym świetle dane ci będzie ujrzeć nieskończone miłosierdzie Boże, że ze łzami w oczach będziesz słuchać słowa Bożego i wewnętrznie doświadczysz Bożego przebaczenia… W ramach zachęty Pan Bóg wprowadza adeptów modlitwy w taki stan. Może on jednak ulec całkowitej zmianie.
Bóg ufa ci na tyle, żeby cię zabrać na pustynię Krzyża. Brak odczuwania Bożej obecności nie oznacza, że to, co przeżywasz, jest czymś nieprawdziwym. Wiara mówi ci, że Bóg jest obecny w głębi twojej duszy. Czy wierzysz w to, nawet jeśli nie odczuwasz Jego obecności? O wartości twojej modlitwy stanowią wiara i miłość, z jaką się modlisz. Kiedy się modlisz, nie koncentruj się więc na sobie i swoich odczuciach, ale skup się na Bogu i na Jego miłości do ciebie.
6. Nudzę się
Co mnie nudzi? Gotowe formułki, których powtarzanie studzi zapał. Świadomość tego, że tkwię w próżni, w oczekiwaniu na Boga, który nie przybywa, któremu nie mam nic do powiedzenia. A przecież nie chodzi tu o to, co robię, ale o Tego, którego mam słuchać i kochać. Poza tym Pismo Święte daje mi słowo Boże, którym mogę się modlić, kiedy moje słowa wydają mi się zbyt płytkie. Zanim zaczniemy mówić do Boga, dobrze jest wsłuchać się w Jego słowa.
Czy nie powinieneś zgodzić się na nudę przed Bogiem? Modlitwa polega czasem także na nudzeniu się przed Bogiem, z miłości. W ten sposób, niczego się nie spodziewając, całą nadzieję pokładasz w łasce Bożej. Czy nie jesteś biedakiem, który nie potrafi się modlić? Modląc się, doświadczasz swojej bezsilności, ponieważ wszystko, czym żyjesz, należy do Boga, nawet twoje znudzenie. Modlitwa staje się zatem długim aktem adoracji i uwielbienia Boga ze względu na to, kim On jest.
Twoje odczucie znudzenia na modlitwie może także wynikać ze zwykłego zmęczenia, z tego, że wybrałeś niewłaściwy moment, że masz zbyt napięty harmonogram lub stresującą pracę, że nosisz w sobie negatywny obraz Boga lub masz w stosunku do modlitwy zbyt konsumpcyjne nastawienie. Bóg nigdy nie będzie taki, jakie są twoje wyobrażenia o Nim. A modlitwa jest darem Ducha, który pozostaje nieuchwytny.
Kiedy w czasie modlitwy doświadczamy prawdziwego znużenia, najprościej powtarzać jedno słowo, takie jak „Jezus”, lub całe zdanie: „Kocham Cię, Panie, i wiem, że Ty też mnie kochasz”. Można też, za przykładem św. Teresy, przykutej do łóżka klasztornej infirmerii w Lisieux, po prostu nic nie mówić: „Nic Mu nie mówię, kocham Go”. Znudzenie może być okazją do nauki wsłuchiwania się w ciszę Boga.
Nie łam sobie głowy wymyślaniem tego, co należałoby Bogu powiedzieć, mów to, co ci przychodzi do głowy. Już samo zwykłe mamrotanie zachwyca serce Ojca. Modlitwa odziera cię z ciebie samego, sprawia, że przestajesz się na sobie koncentrować. Przed Bogiem masz być nagi, jak niemowlę w kołysce, jak Chrystus na krzyżu. Zgadzasz się na bycie bezbronnym, nieskutecznym, niezauważonym. I mimo wszystko nie przestajesz tracić dla Niego czasu, adorować Go i uwielbiać. Wkraczasz w ten sposób w przestrzeń Jego pragnienia i pozwalasz, żeby wola Boga zamieszkała w tobie, pomimo znużenia, jakie odczuwasz w Jego obecności. Jednoczysz się z tymi wszystkimi, którzy się nudzą, i wstawiasz się za nimi w swej nieporadnej modlitwie.
7. Zbyt często się rozpraszam
Rozproszenia w czasie modlitwy są czymś normalnym, to znak, że żyjemy i że nasza wyobraźnia pracuje. W przeciwieństwie do decyzji o modlitwie, rozproszenia często nie są wyrazem naszej woli. Przylatują i odlatują jak muchy, które nie pozwalają nam się skupić tak, jakbyśmy tego chcieli. Niektóre biorą się z zewnątrz, np. hałas uliczny; inne z samego człowieka, np. obrazy rodzące się w wyobraźni, wspomnienia wywoływane przez pamięć, odczuwane w ciele bolączki. Chęć pozbycia się ich wywołuje dodatkowe zamieszanie, lepiej modlić się razem z nimi. Jeśli są takie rozproszenia, które nachodzą cię uporczywie, na przykład myśl o tym, że nie możesz zapomnieć o jakimś spotkaniu, że musisz kupić chleb, skończyć pracę, zadzwonić do znajomego, zapisz je na kartce będącej w zasięgu ręki i módl się dalej. Zastąpią je oczywiście jakieś inne myśli, ale nie będą tak natarczywe.
Rozproszenia są okazją do modlitwy. Sam najlepiej będziesz umiał zamienić je w prośbę, modlitwę wstawienniczą, dziękczynną lub przebłagalną. To tryskające z naszej świadomości życie. „Dziękuję Ci, Panie, za samochód, który muszę naprawić. Bądź błogosławiony w dzieciach, które dają mi powód do zmartwień. Pomóż mi, Panie, zaakceptować tego kolegę. Przepraszam Cię za pragnienie zemsty, które nasila się we mnie na myśl o sąsiedzie. Dziękuję, że przypomniałeś mi o zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Powierzam Ci taką to a taką osobę etc.”.
Wszystko może być okazją do zwrócenia się ku Bogu, który zna słabości naszej natury: „Panie, naucz mnie modlić się. Pomóż mi Boże. Duchu Święty, Ty sam módl się we mnie”. Pan Bóg woli, żeby nasza modlitwa była pełna roztargnienia, niż żeby z powodu trudności ze skupieniem się, nie było jej wcale. Ofiaruj Bogu siebie takim, jaki jesteś. On nie wzgardzi twoją dziecięcą modlitwą. Tylko miłość liczy się w naszym trwaniu na modlitwie, niezależnie od tego, czy towarzyszą jej rozproszenia, czy nie.
Może pewnego dnia tak cię porwie obecność Ojca, Jezusa lub Ducha, że o niczym innym nie będziesz mógł myśleć, pozostaną jedynie wewnętrzne porywy serca, proste spojrzenia, miłosna uwaga. Przekonasz się wtedy, że modlitwa może być prawdziwą rozkoszą.
8. Jestem człowiekiem czynu
Wszystkie wymówki usprawiedliwiające brak modlitwy są dobre. Na przykład ta: „Pomaganie innym jest lepsze niż tracenie czasu na modlitwę”; „Moja praca jest modlitwą, to wystarczy”; „Mam naturę działacza, nie kontemplatyka”. Miłość bliźniego oraz ofiarowanie Bogu swojej pracy nie powinny oddalać cię od bezinteresownej modlitwy osobistej, wręcz przeciwnie, powinny cię do niej prowadzić, jak do źródła, które ożywia twoje działanie i które pozwala ci przeżyć cały dzień w zjednoczeniu z Bogiem. Jeśli modlisz się regularnie, twoja praca przyniesie jeszcze większe owoce, a twoje działanie nie stanie się krzątaniną. Święty Benedykt dążył do celu, kierując się tylko jedną zasadą: Ora et labora („Módl się i pracuj”).
Czas, który przeznaczasz na modlitwę, będzie jeszcze bardziej płodny, jeśli przez resztę dnia będziesz trwał w postawie modlitewnej, czyli w postawie otwartości na człowieka i Boga. Działanie i kontemplacja są w tobie jak dwie siostry.
Dzięki modlitwie i adoracji, które codziennie podejmujesz, masz większą szansę pracować z Bogiem i kochać ludzi dla nich samych. W tym właśnie tkwił sekret oddziaływania Matki Teresy i jej zgromadzenia:
Każdego wieczoru, kiedy wracamy po pracy, gromadzimy się w kaplicy na godzinę adoracji. W łagodnym zmierzchu znajdujemy pokój w obecności Chrystusa. Ta godzina bliskości z Jezusem ma zasadnicze znaczenie. Widziałam wielką zmianę, jaka dokonała się w naszym Zgromadzeniu, od kiedy wprowadziłyśmy praktykę codziennej adoracji. Dzięki temu nasza miłość do Jezusa stała się czymś bardziej codziennym, nasza miłość do siebie nawzajem – bardziej serdeczna, a nasza miłość do ubogiego bardziej współczująca2.
Święty Ignacy Loyola mówił, że w każdej rzeczy trzeba znajdować Boga. Bóg chce, żebyśmy wybierali pełnię życia w Chrystusie. Wybrać życie, to znaczy modlić się razem z Synem, ofiarowywać Mu siebie, zwłaszcza w Eucharystii, i kiedy tylko to jest możliwe adorować Go w Najświętszym Sakramencie. Oznacza to także włączenie się w życie Ducha, który, w sercu świata, jest pochłonięty dziełem stwarzania.
9. Zniechęcam się
Modlitwa, podobnie jak miłość, przechodzi próbę czasu. Zniechęcenie jest jej najgorszym wrogiem. Zaakceptuj to, że modlitwa nie przebiega tak, jakbyś tego chciał. Czas Boga nie jest naszym czasem. Jego drogi nie są naszymi drogami. Kiedy, w czasie modlitwy, trwasz z Nim w komunii, Bóg sprawia, że pozostając w tym, czym jest twoje dzisiaj, stajesz się częścią Jego pragnienia. Nie opuszczaj tego miłosnego spotkania, jakim jest modlitwa, jeśli chcesz poznać, co jest dla ciebie dobre, i jeśli chcesz pamiętać o Panu.
Jedna chwila wystarczy, by zwrócić swe serce ku Bogu i rozwiać zwątpienie. Nie ma na to specjalnej metody. Nie uczynisz postępu w modlitwie dzięki odpowiedniej technice, ale dzięki aktom wiary, nadziei i miłości. Twoje trwanie przed Nim ma być bezinteresowne nie tylko po to, żebyś został wysłuchany, ale żeby Bóg mógł w tobie zaistnieć. Jesteś grzesznikiem, On jest zbawicielem. Modlisz się, On modli się w Tobie. Wyznaczasz sobie cele, On je w tobie realizuje. W ten sposób macki zniechęcenia nie będą się długo ku tobie wyciągać.
Tak wielu odkryć można dokonać, trzymając się ścieżek modlitwy. Temu, kto każdego dnia, rezygnując z pozostałych zajęć, przeznacza pół godziny jedynie dla Boga, nigdy nie zabraknie nowych lądów. Owoce modlitwy są widoczne. Nie dostrzegasz ich? Pokój wewnętrzny, zaufanie, siła ducha, nadzieja, opanowanie, radość życia, gotowość służenia innym, intuicyjne przeczucie rozpoczynającego się właśnie życia wiecznego. Naprzód! Odwagi. Jesteś człowiekiem, który się staje, tak jak modlitwa.
Ten, kto biegnie ku Tobie staje się większy i silniejszy niż jest w rzeczywistości, ponieważ ciągle rośnie dzięki wzrastającym łaskom […]; lecz ponieważ to, czego szuka, nie zawiera w sobie żadnych ograniczeń, kres tego, co znajduje, staje się dla podejmującego wspinaczkę punktem wyjścia do odkrycia o wiele większych dóbr. W ten sposób wspinający się nie przestaje nigdy podążać od rozpoczęcia do rozpoczęcia, poprzez początki, które nie mają końca3.
10. Bóg jest zbyt odległy
Bóg jest zawsze tutaj, blisko ciebie, w tobie, w tej chwili, w tym, co jest teraźniejszością Ducha. Przyjmij tę obecność z ufnością i ofiaruj się Bogu. Twoja modlitwa należy do Niego. Jest darem, który Mu zwracasz dzień po dniu. On pragnie jedynie wierności w modlitwie. „Sprawiedliwy przeżyje ze względu na swoją wierność” (Ha 2,4). Wymaga ona stoczenia prawdziwej walki, którą można wygrać, czerpiąc siły z wierności Boga. On się nigdy nie spóźnia ze spełnianiem obietnic, nawet jeśli nam się tak wydaje. Dzięki wytrwałości otrzymasz wszystko. Jeśli Bóg wydaje ci się zbyt odległy, możesz bez przeszkód codziennie kierować do Niego tę prośbę: „Boże, jeśli istniejesz, ukaż mi Siebie”.
Właściwie o wytrwałości w modlitwie i przezwyciężeniu wszelkich przeszkód znajdujących się na drodze do niej nie decyduje rozwiązanie takich kwestii jak: dlaczego, w jaki sposób, gdzie, kiedy i jak długo się modlić. Nie, podstawowym problemem jest obraz Boga, jaki w sobie nosisz. To on będzie cię motywował do tego, żeby wytrwać.
Możesz mówić, że nie możesz się modlić, że zbyt rzadko masz ciszę i spokój, że nie lubisz się modlić, że nic nie czujesz, że nic się nie dzieje, że to cię nuży, że wokół zbyt dużo rozproszeń, że jesteś zajęty, że to cię zniechęca. Podstawowe pytanie brzmi jednak: „Kim Bóg jest dla mnie?”. Twoja wierność w modlitwie będzie na nie najlepszą odpowiedzią. Jeśli Bóg jest dla ciebie najważniejszy, modlitwa też będzie czymś ważnym. Powiedz mi, w jakiego Boga wierzysz, a ja ci powiem, jak się modlisz.
Ćwiczenie praktyczne
Określam w kalendarzu czas, który spędzę na modlitwie w miejscu, które mi najbardziej odpowiada. Czas, który zostaje niezagospodarowany, wykorzystuję na kilkuminutowe skupienie w domu, biurze, szkole, kościele… Trwam w obecności Boga wraz z Jezusem i Duchem Świętym, który modli się we mnie. Wykorzystuję ten czas na opowiedzenie Bogu o moich planach, o tym, co mnie gnębi. Proszę Go, aby błogosławił zarówno ludziom, którzy są mi bliscy, jak i tym, z którymi trudniej mi się żyje. Zawierzam się Bogu i z zaangażowaniem trwam na modlitwie. Odpowiadam Mu w wierze, rozważając Jego słowo. Proszę, żeby objawił mi się jako współczujący Ojciec i żeby pozwolił mi się włączyć w odwieczny dialog miłości, prowadzony z Synem i z Duchem. Odsłaniam się przed Nim, żeby mógł we mnie zobaczyć obraz swego Syna Jezusa, przychodzącego w czasie, by poprzez swoją mękę i zmartwychwstanie otworzyć mi drzwi życia wiecznego.
MODLITWA
Pozwól, o Boże, Panie czasu, by w naszej wierze wybrzmiała nadzieja uwalniająca serce od niepokoju, i miłość oczyszczająca duszę z rozproszeń.
Jesteś bliżej, niż to, co nas od Ciebie oddala, Ojcze, ukryty w szczelinach naszej miłości, tak bardzo obecny we wszystkim, co ludzkie, pomóż nam wytrwać w modlitwie.
Niech nasze drzwi otworzą się na Twoją ciszę, Miłości o tysiącu twarzy niech nasze uszy usłyszą Twoje kroki w hałasie wypowiadanych słów.
Po co wykrzykiwać Twoje imię na zewnątrz, skoro tryska ze środka jak źródło, Boże ukryty, choć widzialny w twarzy Chrystusa, Towarzyszu próby i każdego cierpienia, przemawiający do nas nieustannie wbrew milczeniu, które płynie z krzyża naszych piątków.
«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» ( Mk 1, 15 )
Od pierwszej niedzieli Adwentu Kościół w Polsce rozpocznie drugi etap programu duszpasterskiego, którego myślą przewodnią są słowa: "Przez Chrystusa, z Chrystusem, w Chrystusie - przez wiarę i chrzest do świadectwa". Pierwszy rok, który kończymy, był skoncentrowany na pogłębieniu wiary w Jezusa Chrystusa, drugi, który rozpoczniemy będzie wezwaniem do nawrócenia. Stąd jego hasło brzmi: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!", a znakiem, który mu będzie towarzyszyć jest krzyż.
Tematyka – Nawrócenie – czas oczyszczenia i oświecenia
Hasło – Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię
Symbol – krzyż
"Pragniemy podjąć temat nawrócenia w kontekście indywidualnym i społecznym" -- Odkrywać skutki grzechu i narzędzia łaski, które służą temu, by człowiek żył w wolności dzieci Bożych i chcemy pokazać wymiar społeczny grzechu, tzn. że każdego grzech dotyka nie tylko mnie jako grzesznika, ale osłabia całą wspólnotę, Kościół, co jest też antyświadectwem wobec innych „ ludzi, którzy szukają Boga".
Nawrócenie – czas oczyszczania i oświecenia , a symbolem Krzyż . Musimy podjąć ożywienie naszej wiary osobistej , wiary w Syna Bożego, zakorzenionej w łasce chrztu św , która owocuje braterskim zaangażowaniem w życie wspólnoty i świadectwem przynależności do niej. Doświadczania wzajemnego braterstwa , obudzenie w nas radości . W regule pierwotnej w różnych zaleceniach czytamy ; „ bieżcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski złego „. ( Ef 6, 16 ). „ Bez wiary nie można podobać się Bogu „ ( Hbr 11, 6 ) .
Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię – Teresa każe nam poznać Jezusa czytając studiując i rozważając „ Pismo Święte „. Teresa ujmuje krótko tylko na Niego patrzcie. Jest to wędrówka do twierdzy duszy poprzez modlitwę, rozmyślanie, kontemplowanie. Święta Teresa od Jezusa ukazuje drogę : „drogą i bramą do tych wielkich łask, którymi Pan mnie obdarzył, jest rozmyślanie. Zamknąwszy te drzwi nie wiem, jakim sposobem można by otrzymać te łaski. Bo jakkolwiek pragnie Pan wejść do duszy i mieć w niej upodobanie, i napełnić ją rozkoszą, nie ma którędy, bo chce ją mieć samą i czystą, pragnącą Jego przyjścia „. Trwać na modlitwie Teresa w „ Twierdzy Wewnętrznej „ ukazuje naszą tożsamość karmelitańską , która zobowiązuje nas do życia Ewangelią i trwaniu na modlitwie . „ Mówi o piękności i godności duszy ludzkiej. Objaśnia to za pomocą porównania stanowiącego myśl przewodnią całej księgi i mówi, jak wiele na tym zależy, byśmy znali tę godność naszą i umieli cenić łaski, jakie otrzymujemy od Boga, i że bramą do tej twierdzy wewnętrznej jest modlitwa.
Nawracanie poprzez symbolikę Krzyża – cierpienie własne, cierpienia innych, pustynia
W naszej wędrówce nawracania się jest pójcie przez pustynię życia. Nie zawsze chcemy iść drogą, którą prowadzi nas Bóg, wybieramy własny sposób na życie i szczęście. Brak nam odwagi, wytrwałości, cierpliwości; brak szczerości, ufności i wiary. Często idziemy przez pustynię życia samotnie, mnożąc "krzyże" i uginając się pod nimi. , Bóg chce nam przypomnieć, że wędrówka przez pustynię życia nigdy nie jest samotna. Bóg zawsze jest na niej obecny, towarzyszy, prowadzi, wskazuje kierunek, upomina, bądź podtrzymuje na duchu. Jest obecny podobnie jak był z Noem, Mojżeszem, Eliaszem i Jezusem. Nawet gdy o Nim zapominamy, odwracamy się tyłem i idziemy własną drogą.
Wszyscy potrzebujemy nawrócenia: nawet gdy jesteśmy ochrzczeni i praktykujący. Potrzebujemy nawrócenia w formie zdecydowanego opowiedzenia się po stronie Chrystusa. Wzorem mogą nam być tzw. konwertyci, u których widać wyraźnie to przejście od niewiary do wiary, zaznaczone wyraźną zmianą w postępowaniu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pustynia jest miejscem samotności i kuszenia. W czasach biblijnych wierzono powszechnie, że demony mają szczególne upodobanie do łaźni, cmentarzy i pustyni. Jezus kuszony na pustyni, musiał walczyć z wrogiem na "jego terytorium". Pustynia uświadamia, że pokusa jest nieodłącznym elementem ludzkiego życia. Nie był od niej wolny nawet Boży Syn. Pokusa nie jest grzechem. Niezdrowe, "chore" poczucie winy sprawia, że czujemy się winni albo odpowiedzialni za nią. Aby pokonać pokusy potrzeba kształtowania wewnętrznej wolności i zrozumienia, że jest ona "zewnętrzna" wobec ludzkiej woli. I chociaż dręczy natarczywością, siłą, nigdy nie jest naszą winą.
Jezus odniósł zwycięstwo dzięki mocy Bożej i słowom Pisma świętego (o czym wspominają pozostali synoptycy). Nie dyskutował z szatanem, ale odpierał jego pokusy stanowczo, spokojnie i z godnością. Był pewny, silny, odważny, miał w sobie wewnętrzny pokój, bo całkowicie ufał Ojcu. Wiedział, że ma za sobą moc Ojca i Ducha Świętego. W całym swoim życiu nie zmagał się z szatanem sam, ale w jedności z Ojcem, w mocy Ducha Świętego.
Ideał świętości ucieleśniony w Regule. Bądźcie i wy święci
Zdobywajmy się na świętą zuchwałość, postanówmy sobie i usiłujmy, za łaską Boga, stać się świętymi jak oni. F 29, 33
Już w pierwszych słowach prologu, po przekazaniu życzeń, autor pragnie zaznaczyć, że to co pisze jest głęboko zakorzenione w Piśmie Świętym i duchowości biblijnej. Uświadamia pustelnikom, że ich wspólnota wykracza poza ramy życia doczesnego i nie jest oparta na ludzkim autorytecie, ale stanowi dar łaski Bożej. Wskazuje ponadto, że jej centrum stanowi "trwanie w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi". Podążanie za Synem Bożym "z czystym sercem i prawym sumieniem" jest jakby tłem dla formula vitae. Specyficzna forma życia karmelitańskiego jest więc wewnętrznie ukierunkowana na rezygnację z własnego "ja", aby coraz bardziej utożsamiać się z życiem i osobą Jezusa.
W tekście epilogu Albert ponownie wraca do postaci Chrystusa, podkreślając, że jest On tym, który wynagrodzi każdemu za jego dobre uczynki. Stąd umiejętność życia w świecie, tak jakby się w nim nie żyło, jest bardzo potrzebna na drodze Jego naśladowania.
Cechą Reguły karmelitańskiej jest ponadczasowość. Nie ma w niej nic, co wiąże ją na stałe z konkretnym miejscem czy mentalnością. Jej duch ukryty jest w miłości, prostocie i milczeniu. Innymi słowy jest on ewangeliczny i uniwersalny. To dzięki tym cechom, w minionych wiekach, często tak bardzo różniących się od siebie, umożliwił różnym ludziom całkowite oddanie się Bogu.
Papież przypomina nam: „Miłość bliźniego polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem innego człowieka, którego nie znam. Ta miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy punktem wyjścia będzie intymne spotkanie z Bogiem. Spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które także pobudza uczucia. I tak miłość do Jezusa staje się, miłością do człowieka.
Różne zalecenia ; w tym punkcie reguły wyjątkowo jest ukazane dążenie do świętości .
Ponieważ próbą jest życie człowieka na ziemi (por. Hi 7, 1-2) i wszystkich, którzy chcą żyć sprawiedliwie w Chrystusie, spotykają prześladowania (por. 2 Tm 3, 12) oraz przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć (por. 1 P 5, 8), przeto z wszelką pilnością starajcie się oblec w zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów nieprzyjaciela (por. Ef 6, 11).
Przepaszcie swoje biodra pasem czystości (por. Ef 6, 14). Serce umacniajcie świętymi rozważaniami, jest bowiem napisane: „święte rozważanie ustrzeże cię” (Prz 2, 11 wg LXX). Włóżcie na siebie pancerz sprawiedliwości (por. Ef 6, 14), abyście miłowali Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całą swoją mocą (por. Pwt 6, 5), a swego bliźniego jak siebie samego.
Miecz zaś Ducha, to jest słowo Boże (por. Ef 6, 17) niech przebywa obficie (por. Kol 3, 16) w ustach i sercach waszych (por. Rz 10, 8). To zaś wszystko, co będziecie czynić, czyńcie zgodnie ze słowem Pańskim (por. Kol 3, 17; 1 Kor 10, 31). Reguła zaprasza nas do spotkania z Jezusem Chrystusem w Jego Słowie , aby mu pozwolić mówić do naszego serca.
List przełożonych Generalnych O Carm. i o OCD w, którym ojcowie zwracają uwagę to żywa pamięć początków na Świętej Górze. Święta Teresa także o tym przypomina: „Miejmy raczej wciąż przed oczyma ten ród święty, z którego pochodzimy. Jesteśmy duchowym potomstwem tych błogosławionych Proroków i Ojców potomstwem tylu chwalebnych naszych przodków, (…). Postanówmy sobie usilnie za łaską Bożą stać się świętymi jak oni.( F 29, 33 )
Odpowiedzią na to wezwanie i powołanie to całkowity proces przemiany, niemalże nowe stworzenie. Zachęca nas do tego nasza Matka Maryja i Siostra w wierze, która na sposób duchowy zawsze towarzyszyła i towarzyszy karmelitom, jest z nami w każdym czasie i czuwa nad naszą drogą prowadzącą do Chrystusa.
Święta Teresa zwraca także uwagę, że dzień karmelity powinien rozpoczynać się uczestnicząc w codziennej Eucharystii . Uczestnictwo w Eucharystii i komunia z Chrystusem są szczytowym momentem życia duchowego. Eucharystia stanowi centrum naszej modlitwy, Chrystusa żyjącego w nas, z którym należy się dzielić z wszystkimi. Modlitwa karmelitańska jest apostolska jest ona współczuciem i impulsem, aby obdarowywać innych. Dzielenie się darami duchowości pomaga budować świat dzieci Bożych.
„A więc, skoro nam objawi wolę swoją, idźmy za nią, patrząc tylko na cześć
i służbę Jego, a o samych sobie zapominając” F 28,18
W prologu do „Księgi Fundacji „ św. Teresa wychwala posłuszeństwo Tymi słowami: „Z własnego doświadczenia, przekonałam się i w wielu książkach czytałam, jak wielkim to dla duszy jest dobrem nie schodzić nigdy z drogi posłuszeństwa. Na tym polega postęp w cnocie i pokorze. W posłuszeństwie znajduje się pokój tak potrzebny dla duszy chcące spodobać się Bogu. Ktokolwiek zda się na te święte posłuszeństwo tego diabeł nie będzie napastował niepokojami, bo widzi, że raczej szkodę niż korzyść odnosi.
Nasz święty Ojciec Jan od Krzyża jest również radykalny; Bóg pragnie od ciebie choćby najmniejszego stopnia posłuszeństwa i uległości niż wszystkich innych czynów, jakie pragniesz wykonać dla Niego.
Błogosławiona Maria od Jezusa ukrzyżowanego mówiła; posłuszeństwo jest dla duszy tym, czym skrzydła dla ptaka.
Reguła określa ściśle zasady posłuszeństwa, jakie powinno być okazywane przewodniczącemu; okazujcie z pokorą szacunek swemu przeorowi, dopatrujcie się w nim raczej Chrystusa, który go ustanowił nad wami. Czytając Nowy Testament zobaczymy, że całe życie Jezusa było oparte na posłuszeństwie w liście do Hbr 10,7 czytamy: „Oto idę - w zwoju księgi napisano o Mnie – aby spełnić Twoją wolę Boże, a św.Paweł w liście do Flp 2,8 napisał, że Jezus uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci. Co z tego wynika, że mamy być posłuszni jak Chrystus. Gdyby Jezus nie był posłuszny aż do śmierci, nasze posłuszeństwo byłoby pozbawione sensu. Jezus mówi, że zawsze czyni to, co podoba się Ojcu. J 8,29.
W Konstytucjach Świeckiego Zakonu w punkcie 3 jest następujący zwrot, członkowie Świeckiego Zakonu są wiernymi w kościele, wezwanymi do życia w „posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi” poprzez przyjaźń z Tym, o którym wiemy, że nas kocha, w służbie Kościołowi. Pod opieką Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, zgodnie z inspiracjami św. Teresy od Jezusa, św. Jana od Krzyża i św. Eliasza, starają się pogłębić swoje chrześcijańskie zobowiązanie.
Nie wolno zapomnieć, że pierwszy i najważniejszy akt posłuszeństwa - na którym opierają się wszystkie inne akty posłuszeństwa – polega na bezwarunkowym przyjęciu stwórczego aktu Boga. Powołując nas do życia, Bóg wypowiedział nad nami swoje Fiat. Bóg pragnie abyśmy Mu powiedzieli „ Niech się stanie według słowa Twego”. Zauważmy, że Bóg nieustannie nas stwarza, odpowiedź ta ma szansę stawać się coraz bardziej świadoma tego posłuszeństwa. Trzeba przyjąć dobrą wolę Boga, który powołał nas do życia.
Posłuszeństwo wyda nam się czasem trudne, stary człowiek w posłuszeństwie będzie doświadczał śmierci, lecz będzie to śmierć wiodąca ku życiu. Nie bójmy się, że posłuszeństwo ograniczy czasem naszą wolność. To dzięki niemu staniemy się wolnym człowiekiem.
My w świeckim zakonie składając przyrzeczenia i ślub posłuszeństwa musimy zapamiętać, że ślubujemy Bogu posłuszeństwo, na ręce przełożonego Zakonu Terezjańskiego.
Trzeba się zastanowić nad moim posłuszeństwem względem wspólnoty, a szczególnie obecność na spotkaniach wykonywanie pewnych czynności jak np. wyjazd na pielgrzymkę, rekolekcje i tym podobne czynności. Złożyłem – łam przyrzeczenie, ślub i co dalej. Ślub, przyrzeczenie posłuszeństwa powinien nazywać się ślubem i przyrzeczeniem wolności. Czy jestem wolny – a czy jestem posłuszny w tym, co ta wspólnota ode mnie oczekuje. Należę do innej wspólnoty czy po złożonym przyrzeczeniu i ślubie będę w tej wspólnocie czynnym tak jak wymagają Konstytucje i Statuty i ta wspólnota.
Wstępując do Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych ćwiczę się w radach Ewangelicznych, czystość, posłuszeństwo i ubóstwo. Składam przyrzeczenie proszę o złożenie ślubu Bogu na całe życie, uznaję się za dziecko Boże, bo od tej chwili jestem zobowiązanym dążyć do świętości, co pociąga za sobą zobowiązanie służenia Kościołowi w wierności charyzmatowi karmelitańsko - terezjańskiemu. Pragnę żyć według Ducha Świętego, który wspiera swym świadectwem mojego ducha; Gdzie jest Duch Pański – tam wolność.
Prośmy często Maryję Królową i Ozdobę Karmelu, która sama nazwała się; służebnicą Pańską o to, by nauczyła nas prawdziwego posłuszeństwa.